Menu Close

ZWYCIĘSKA MOWA KOŃCOWA NA ZAKOŃCZENIE 5-LETNIEGO PROCESU

MOWA KOŃCOWA

autorstwa apl. adw. Krzysztofa Krupy i r. pr. Rafała Wiatr, wygłoszona przez apl. adw. Krzysztofa Krupę, w imieniu oskarżycielki prywatnej Magdaleny Dobrzańskiej-Frasyniuk w procesie Romana S. oskarżonego o to że:

 

w dniu 4 października 2017 r. w trakcie wywiadu udzielonego internetowej telewizji w realu24.pl w programie pana Marcina Roli nadawanym na żywo znieważył oraz pomówił uczestniczki, w tym pokrzywdzoną Magdalenę Dobrzańską-Frasyniuk, manifestacji pod nazwą „3/10 CZARNY WTOREK – WIELKA ZBIÓRKA”, organizowanej w całej Polsce, w tym między innymi we Wrocławiu, która odbyła się dnia 3 października 2017 r., za pomocą środków masowego komunikowania, używając poniżej cytowanych słów wulgarnych, powszechnie uznanych za obraźliwe, obelżywe, pogardliwe i szkalujące:

„(…) bo ładne laski to idą na dyskotekę, a takie brzydkie, których nikt bzykać nie chce, to idą na demonstrację. Bo ja stałem i patrzyłem, nie? I stałem i sobie mówię: Którą bym bzyknął? Ta? O Jezu, o Boże. Nie, nie tą tylko nie, o Jezus. I tak stałem i i i wierzcie mi, że cały czas myślałem: Kto to r*cha? Doszedłem do wniosku, że nikt i dlatego idą w tej manifestacji.”,

„(…) nikt nie chce się nad nimi, nad nimi, że tak powiem, ulitować. Nikt nie chce pociągnąć za majtki, no to ona dawaaaj na manifestację.”,

„(…) no to niech to napiszą. „Niech ktoś nas wy**cha!” jesteśmy gotowe, jest równouprawnienie. Nas trzeba bzyknąć.”,

a więc o takie właściwości, które mogły poniżyć je w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla działalności tej grupy, w tym Pokrzywdzonej Magdaleny Dobrzańskiej-Frasyniuk, – tj. przestępstwo z art. 212 § 1 k.k. w zw. z art. 212 § 2 k.k. w zw. z art. 216 § 1 k.k. w zw. z art. 216 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Podczas ponownego rozpoznania sprawy oskarżycielka prywatna reprezentowana była przez prawników naszej Kancelarii: r. pr. Rafała Wiatr i apl. adw. Krzysztofa Krupę.

***

Treść mowy końcowej:

 

„Wysoki Sądzie, w ocenie oskarżenia materiał dowodowy zgromadzony w niniejszej sprawie nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, że dnia 04 października 2017 r. Roman S. w trakcie programu nadawanego na żywo w internetowej telewizji w realu24.pl, wypowiedział pod adresem uczestniczek manifestacji odbywających się pod nazwą „3/10 CZARNY WTOREK – WIELKA ZBIÓRKA” słowa wskazane w prywatnym akcie oskarżenia. Potwierdzają to dowody w postaci nagrania owego feralnego wywiadu, opinia biegłego oraz zeznania świadków i wyłącznie do takich wniosków może prowadzić ich prawidłowa ocena.

To co w niniejszej sprawie spowodowało, że haniebne słowa oskarżonego cytowane są na sali rozpraw w ramach już trzeciego przewodu sądowego, to kwestie materialnoprawne – problematyka wypełnienia przez Romana S. znamion przestępstw zniesławienia z art. 212 k.k. i znieważenia z art. 216 k.k. w ich kwalifikowanych formach, gdyż popełnionych za pośrednictwem środków masowego przekazu.

Sąd I instancji uprzednio rozpoznający sprawę nie dopatrzył się w zachowaniu sprawcy wypełnienia znamion przestępstwa z art. 212 kk. Zdaniem tegoż sądu słowa oskarżonego zawierały wyłącznie jego opinie i przez to nie stanowiły pomówienia. Sąd Odwoławczy trafnie stwierdził jednak, że twierdzenia oskarżonego nie zawierały tylko opinii. Skłonił się ku argumentacji zawartej w apelacji, iż w rzeczywistości słowa Romana S. pomawiają uczestniczki manifestacji, w tym oskarżycielkę prywatną, o konkretne postępowanie i właściwości.

Po pierwsze bowiem oskarżony stwierdził, że uczestniczki protestów uczęszczają na owe zgromadzenia głównie w celu nawiązywania relacji seksualnych.

„Kto to r*cha? Doszedłem do wniosku, że nikt i dlatego idą w tej manifestacji. Nikt nie chce się nad nimi, nad nimi, że tak powiem, ulitować. Nikt nie chce pociągnąć za majtki, no to ona dawaj na manifestację” – tymi słowami oskarżony zarzucił pokrzywdzonym, że ich motywacją była głównie jakaś desperacka chęć nawiązania relacji seksualnych, a nie zabrania głosu w ważnej społecznie sprawie. Prawdziwość tego zarzutu jest jak najbardziej możliwa do zweryfikowania.

Oskarżony doskonale wiedział, w jakim celu kobiety te manifestowały swoje poglądy. Nie krył również przed Sądem, że jest im przeciwny. Ma do tego pełne prawo. Ale Roman S. chciał przykryć ten rzeczywisty społeczny cel manifestacji pomówieniem jej uczestniczek o motywacje wyłącznie seksualne, o pragnienie życia w rozwiązłości, co miało zaszkodzić działalności pokrzywdzonych i spowodować utratę zaufania społecznego.

Z tego względu Sąd drugiej instancji uznał te słowa za pomówienie o konkretne zachowanie.

Słowa oskarżonego: „Kto to r*cha? Doszedłem do wniosku, że nikt i dlatego idą w tej manifestacji” zawierają w sobie jeszcze jeden zniesławiający cios wymierzony w stronę uczestniczek manifestacji. Oskarżony pomówił pokrzywdzone, że ze względu na swój wygląd nie pozostają one w żadnych relacjach seksualnych. Nie jest to opinia, lecz zarzut, którego prawdziwość jak najbardziej można zweryfikować. Oskarżony stwierdził tak, nie tylko aby po prostu poniżyć uczestniczki manifestacji, ale także w celu zdeprecjonowania ich wiarygodności niezbędnej do ich społecznej działalności. Bo wedle logiki Romana S. kobieta, która ze względu na jej wygląd nie współżyje z mężczyznami, nie może przecież zajść w ciążę, a więc kwestie aborcyjne zupełnie jej nie dotyczą. Takim zarzutem oskarżony wskazuje przeto, że uczestniczki manifestacji wypowiadały się na tematy im obce. Ciężko o bardziej dyskredytujący zarzut w tym przypadku.

Należy w tym miejscu wyraźnie podkreślić, że niestety nie pierwszy raz spotykam się, z takim mizoginicznym zarzutem wygłoszonym w Internecie, że kobiety o feministycznych poglądach wypowiadają się na tematy, które ich nie dotyczą, bo autorzy takich twierdzeń, „o zgrozo”, nie chcieliby z nimi współżyć.

Podobną prawnokarną ocenę słów Romana S. wyraził również Sąd Odwoławczy w swym wyroku. Dopatrzył się w nich pomówienia oskarżycielki prywatnej o określone  fakty i właściwości. Uznał także, że pomówienie to może przyczynić się do utraty zaufania dla ich działalności. Wskazane wyżej okoliczności przesądzają o wypełnieniu przez oskarżonego znamion przestępstwa zniesławienia z art. 212 § 2 k.k.

Sąd Odwoławczy przyznał również, że słowa oskarżonego, oprócz tego, że zniesławiły uczestniczki manifestacji, stanowiły również znieważenie.

Twierdzenia Romana S. nie niosły z sobą żadnej wartości i polemiki, miały zaś na celu głównie obrazę i poniżenie protestujących kobiet – to jest oczywiste. Sąd I instancji błędnie uznał, iż nie ma tu mowy o znieważeniu, jako że nie można znieważyć grupy osób, gdy nie w sposób ustalić osób wchodzących w skład tej grupy, z czym mamy do czynienia w przedmiotowym stanie faktycznym.

Za sądem II instancji muszę jednak podkreślić, że jak najbardziej możemy mówić o karalnym znieważeniu, gdy sprawca kieruje swoje słowa pod adresem grupy osób. Wystarczy bowiem, że możliwe będzie ustalenie jakie konkretnie osoby znajdowały się w takiej grupie. Nie podlega wątpliwości, że jesteśmy w stanie dotrzeć do danych personalnych uczestniczek manifestacji, co nota bene wykazano w trakcie postępowania  – wzywając na świadków kobiety pokrzywdzone słowami oskarżonego.

Aprioryczne założenie, że zabronione jest znieważenie jednej zindywidualizowanej osoby, a legalne jest znieważenie grupy lecz za pomocą ogólnego określenia, jest po prostu błędne i prowadzi do bardzo daleko idących negatywnych skutków na niwie debaty publicznej.

W tym miejscu za Sądem Odwoławczym jeszcze raz wymaga podkreślenia, że po pierwsze słowa oskarżonego nie mieściły się w granicach dozwolonej krytyki, lecz stanowiły wyłącznie zniewagę – a po drugie skierowane zostały przeciwko grupie, zaś dane osobowe jej członków jak najbardziej można ustalić. Łącznie przesądza to o popełnieniu przez oskarżonego przestępstwa znieważenia, co potwierdził wyrok Sądu Odwoławczego.

Opisane wyżej okoliczności oraz dokonana subsumpcja, jednoznacznie wskazują, że Roman S. wypełnił znamiona przestępstw zarzuconych mu w prywatnym akcie oskarżone, tj. z art. 212 § 1 w zw. z art. 212 § 2 i art. 216 § 1 w zw. z art. 216 § 2 w zw. z art. 11 § 2 k.k. Powyższe potwierdził również Sąd Odwoławczy i tak też nakazał interpretować zachowanie Romana S.

Wina oskarżonego nie budzi najmniejszych wątpliwości. Na społeczną szkodliwość czynu Romana S. wpływają natomiast takie okoliczności jak społeczny wymiar manifestacji z 03.10.2017 r. i aktywistycznej działalności pokrzywdzonych, forma wypowiedz sprawcy, jego karygodna motywacja zmierzająca wyłącznie do zdyskredytowania oskarżycielki prywatnej i innych kobiet w oczach opinii publicznej, liczone dziś w milionach wyświetlenia nagrania, fakt posiadania prawniczego wykształcenia przez oskarżonego, jego internetowa medialna „recydywa” w tego rodzaju zachowaniach i co najważniejsze – zdeptanie przez Romana S. w tych kilku zdaniach jakże wielu wartości – od wolności wypowiedzi po ludzką godność.

Oskarżony swymi słowami usiłował odebrać kobietom prawo do posiadania odmiennych poglądów. Roman S. potraktował uczestniczki manifestacji wyłącznie jako przedmioty jego ewentualnego łaskawego zainteresowania seksualnego. Jego intencją było pozbawienie licznych pokrzywdzonych, w tym oskarżycielki prywatnej, ich podmiotowości – prawa do bycia podmiotem praw i poglądów politycznych – podmiotem chcącym współdecydować o tym, jak ma wyglądać polskie ustawodawstw aborcyjne, które przecież tak bezpośrednio dotyczy protestujących kobiet.

Oskarżony zrobił to w sposób chyba najbardziej obrzydliwy, w jaki mógł. W tak delikatnej i społecznie doniosłej sprawie, jaką jest prawo aborcyjne w Polsce, aby zdyskredytować protestujące kobiety, odwołał się do ich seksualności, powierzchowności, jakichś tylko jemu znanych subiektywnych kryteriów wartościowania drugiego człowieka. Kryteriów na podstawie których uznaje on ludzi za godnych lub niegodnych wypowiadania się o sprawach społecznych.

Owszem, granice wolności wypowiedzi nieustannie ewoluują. Ale niezmienną pozostaje zasada, zgodnie z którą wolność wypowiedzi nie jest prawem do zniesławiania i poniżania. Nie jest prawem do formułowania oczywiście nieuzasadnionych i obraźliwych ocen. Wreszcie kończy się tam, gdzie narusza cudze dobra – czyjąś godność, cześć i dobre imię, gdzie usiłuje odebrać podmiotowość.

Wysoki Sądzie, Internet nie rządzi się swoimi prawami, nie gdy chodzi o prawo karne. Wręcz należy zwrócić uwagę na to, że dzisiaj, gdy treści w Internecie rozchodzą się lotem błyskawicy i nigdy z niego nie znikają, obrona swych praw przez pokrzywdzonych staje się niezwykle trudna. Często gdy orientują się oni, że ich dobre imię i cześć zostały naruszone, to te treści zdążyły już dotrzeć do milionów osób. Organy ścigania nagminnie zasłaniają się przed wszczęciem postępowania nieuchwytnością internetowych przestępców i brakiem środków technicznych do ich zwalczania. Jak mają zatem bronić się ofiary takich nagrań, jeżeli nie przed sądem, który powinien dawać im gwarancję ochrony ich praw?

Owszem – gdyby chcieć wyeliminować mowę nienawiści z Internetu, to trzeba by dziś Internet zlikwidować. Ale małymi krokami, takimi właśnie jak to postępowanie, możemy sprawić, że internetowi przestępcy przestaną czuć się bezkarni. Możemy, a nawet powinniśmy prowadzić do upowszechnienia przekonania, że każdy hejter dla zabawy poniżający inne osoby, musi liczyć się z nieuchronną karą.

Jak nigdy dotąd potrzebujemy więc realizacji dyrektywy pozytywnej prewencji ogólnej – stworzenia atmosfery pewności ukarania sprawcy i zadośćuczynienia ofiarom jego czynów.

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę Wysokiego Sądu na następującą refleksję. Każdy człowiek powinien szanować drugiego człowieka – bez względu na płeć i poglądy polityczne, to jest oczywiste. Ale od zarania dziejów mężczyźni swej szlachetności i męstwa dowodzili w szczególności przez pomoc i wsparcie okazywane kobietom. Jakże znamienne jest więc to, że mężczyzna, który w swych wypowiedziach odwoływał się do sobie tylko znanego kanonu prawdziwej męskości, dziś staje przed sądem za atak na prawa kobiet, ich cześć i wrażliwość.

Dziś my pełnomocnicy wraz z oskarżycielką prywatną stajemy w obronie kobiecych praw, czci i wrażliwość. Dobra te potrzebują jednak także pomocy ze strony prawa i wymiaru sprawiedliwości.”

Roman S. dnia 26.01.2022 r. został uznany winnym popełnienia przestępstw zniesławienia i znieważenia, to jest występków z art. 212 § 1 k.k. w zw. z art. 212 § 2 k.k. i art. 216 § 1 k.k. w zw. z art. 216 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. Było to ponowne rozpoznanie sprawy przez sąd I instancji. 29 stycznia 2021 r. Sąd I instancji błędnie uniewinnił oskarżonego od zarzutu popełnienia ww. przestępstw. Kancelaria wniosła apelację od tego wyroku. Sąd odwoławczy przychylił się do wszystkich zarzutów pełnomocnika oskarżycielki prywatnej i stwierdził, że zachowanie Romana S. należy potraktować jako wypełniające znamiona przestępstw z art. 212 § 2 k.k. i 216 § 2 k.k. Konsekwencją tego było uchylenie zaskarżonego wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. Po niemal pięciu latach procesu 25 stycznia 2022 r. Roman S. został uznany winnym zniesławienia i znieważenia uczestniczek protestów kobiet z 2017 r. w tym również oskarżycieli prywatnej – Małgorzaty Dobrzańskiej-Frasyniuk. Zarówno wyrok sądu odwoławczego, jak i sądu pierwszej instancji ponownie rozpoznającego sprawę stanowią swoisty przełom jeżeli chodzi o stosowanie art. 216 k.k. penalizującego przestępstwo znieważenia. Jak dotąd w orzecznictwie kwestionowano bowiem możliwość znieważenia dużych grup osób, np. członków zgromadzeń publicznych, ze względu na niemożność ustalenia danych personalnych osób biorących w nich udział. Utrzymywano, że ze znieważeniem mamy do czynienia tylko wówczas, gdy wypowiedź adresowana jest do konkretnej osoby, bądź grupy ze sformalizowanym członkostwem (np. stowarzyszenie, klub parlamentarny). Dzięki argumentom naszych prawników udało się doprowadzić do wydania tych przełomowych wyroków, które pozwolą stać na straży dobrego imienia osób manifestujących swoje poglądy w czasie rozmaitych protestów.